Subskrypcja
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać informacje z naszego serwisu.

 
2007.03 Safari Brothers Islands

Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
W piątek 09.03.2007 wyruszyliśmy z Wrocławia na safari. Swoją przygodę zaczęliśmy od lądowania w Hurghadzie skąd zabrał nas busikiem Waleed (nasz przewodnik), po drodze zgarnęliśmy Katię (kamerzystkę) i po około 4h dotarliśmy do Marsa Qualib gdzie czekała na nas wypasiona łódź. Zajęliśmy kajuty, rozpakowaliśmy sprzęt, zjedliśmy śniadanko i wypłynęliśmy z portu. Check dive odbył się na Shaab Shouna gdzie widzieliśmy niewielkiego żółwia. Drugie nurkowanie zrobiliśmy na ElphinStone. W drodze na tą rafę miłą niespodziankę zrobiły nam delfiny, które w ilości około 60-70 sztuk towarzyszyły nam przez około 0,5h. Skakały przez fale, płynęły pod dziobem łodzi i przyglądały nam się z nie mniejszym zainteresowaniem niż my im:)   Wieczorem ruszliśmy do docelowego miejsca naszej wyprawy- The Brothers' Islands- uważanego za jedno z najpiękniejszych miejsc nurkowych na świecie. Spędziliśmy tam 3 dni- 1 na Dużym Bracie i 2 na Małym. Udało nam się zobaczyć rekina jedwabnego, lisiego, nieprawdopodobnie duże gorgonie, przepiękne korale, fistułki, napoleony, meduzy i setki innych ryb (głównie na południowej części Małego Brata), no i oczywiście dwa wraki ('Aida II' i 'Namibia') przy Dużym Bracie. Większa wyspa była jedynym miejscem z całego tygodnia gdzie odczywaliśmy dosyć dokuczliwy prąd północny, który utrudniał eksplorację wraków. Pogoda niestety nam nie dopisała, było pochmurno i wietrznie co wpłynęło znacząco na widoczność pod wodą a tym samym na nasze odczucia związane z Wyspami Braci. Osobiście byłam lekko zawiedziona brakiem rekinów rafowych i żółwi, szczególnie że wiekszość z nas, jeśli nie wszyscy, nasłuchaliśmy się, że o nie nietrudno w tym rejonie. Wieczorem, trzeciego dnia pobytu  na Wyspach postanowiliśmy, że na nocne nurkowanie obiecane nam przez Talaata i Waleeba popłyniemy w inne miejsce. Nasi przewodnicy wybrali Abu Dabaab, co okazało się strzałem w dziesiątkę- wiatr ustał, zero fali, prądów i do tego całkiem przyjemna, płytka rafka. Dużym zaskoczeniem był 30-sto centymetrowy homar, którego wyczailiśmy tuż po zanurzeniu.Udało nam się też z Wojtkiem znależć muszlę Szponiatkę wielkości około 20 cm:) Oczywiście zostawiliśmy ją na dnie (niestety) żeby uniknąć zlinczowania przez  Arabów:) Twin-setowce sfilmowali też płaszczkę bluespotted i crocodilefish, którą Sito prawie wgniótł w piasek kamerą bo ta nie chciała sie wogle poruszyć z miejsca:) Niestety nie widzieliśmy żadnej skrzydlicy, które np. w Sharmie na nocnych nurkowaniach sprawiały nam dużo radości płynąc za światłem latarki.
 Następnego dnia popłynęliśmy ponownie na ElphinStone gdzie w pełnej niewielkich zagłębień ściance rafy wypatrzyliśmy wielką murenę, a niedaleko niej płaszczkę bluespotted, która zadziwiająco blisko pozwoliła nam do siebie podpłynąć. Czując jednak respekt przed kolcem na ogonie płaszczki, woleliśmy jej nie dotykać.
 Ostatni nurkowy dzień spędziliśmy na morskiej 'łące' w Marsa Abu Dabaab, gdzie mieliśmy 'spore szanse' na zobaczenie krów morskich, co jednak nie zostało nam dane. Zawód ten zrekompensowały nam całkowicie rekiny przypominające płaszczki (dzięki płaskiej głowie) i olbrzymie żółwie, pasące się morską trawą. Jeden, którego udało mi sie pogłaskać po ogonku (panowie, żadnych skojarzeń- please:) ) i płetwach, miał skorupę chyba z 1,3-1,4m średnicy! Większe są chyba tylko żółwie na Galapagos! Drugie nurkowanie w tym miejscu dostarczyło nam również nie małych wrażeń. W pobliżu 'łąki' znajduje się dziewicza rafa, gdzie ilość płaszczek bluespotted, 50-cio centymetrowych  kałamarnic i niezliczonych ilości gatunków ryb była aż przytłaczająca! Do tego doszły jeszcze rekinki z tarką na czole:) Liczyłam też że znajdę jakiegoś konika morskiego, ale niestety nie udało się. Ostatnie nurkowanie zrobiliśmy na Shaab Marsa Alam gdzie widzieliśmy wrak łodzi nurkowej, która również płynęła na safari, ale nie miała tyle szczęścia do kapitana co my:)
 Ostatni dzień nurkowy był moim zdaniem najciekawszy z całego tygodnia, choć nie przeczę, że Brothers' Islands, mimo pechowej pogody, też robią wrażenie. Ze wspomnień nie związanych bezpośrednio z wodą napewno zapamiętam pożegnalną kolację, która była ciekawa przede wszystkim dla mnie gdyż napatrzyłam się jak moi wspaniali koledzy kręcą bioderkami w tak Egipskiej muzyki:) Niezwykle uroczy widok:) Polecam każdej dziewczynie! 


Ps.
Wszystkie negatywne zdarzenia zostały celowo pominięte, aby nie psuć ogólnego pozytywnego (mimo wszystko) wrażenia jakie pozostawi w naszej pamięci ten wyjazd. I żeby nie zniechęcić nikogo do tego typu przygód:) bo warto czegoś takiego doświadczyć!
pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia zdjęć:)
Marta'

Aktualności
 
 

Witryna wykorzystuje ciasteczka (ang. cookies) w celach sesyjnych oraz statystycznych. Więcej informacji w polityce prywatności.
 
 
OCHRONA I PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH