Subskrypcja
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać informacje z naszego serwisu.

 
2004.11 Tajlandia, Phuket

Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Mam nadzieję, iż osoby, które odwiedzają naszą stronę internetową, po przeczytaniu naszych przeżyć, wrażeń i niezapomnianych chwil z pobytu w Tajlandii, będą mogły się poczuć tak, jak by z nami tam były i z nami to wszystko przeżyły. A cała nasza przygoda zaczęła się tak.
Początek naszej wielkiej eskapady nurkowej miał miejsce 28 października 2004 r., kiedy to cała nasza nurkowa brać, późnym wieczorem spotkała się na Okęciu. Było oczywiście lekkie zdenerwowanie i mały dreszczyk emocji. Czekał nas przecież lot, który w całości miał trwać prawie 20 godzin. Wizja czterech przesiadek i obawy o nasze bagaże także napawała nas pewnym niepokojem. Mimo wszystko optymizm i tak w nas brał górę, a perspektywa bajecznej i upalnej Tajlandii zrobiła swoje. Tak więc nie mogąc się doczekać błękitu morza, upału i słońca, zaczął się nasz długi lot. Pierwsza przesiadka była w Londynie, skąd czekała nas lot do Hongkongu. Ze względu na czas-12,5 godziny w chmurach-był to lot, którego się najbardziej obawialiśmy. Mimo miłej obsługi w samolocie, serwowanych posiłków i napojów (tych mniej lub bardziej wyskokowych) oraz możliwości oglądania filmów, zmęczenie i tak nas dopadło. To zmieniło się jednak momentalnie, kiedy to kapitan samolotu poinformował nas, iż zbliżamy się do Hongkongu. Nastąpił wówczas niesamowity napływ sił i energii. Hongkong powitał nas słońcem i 30 stopniowym upałem. Mając chwilkę czasu do następnego odlotu, każdy z nas się przebrał, doprowadził do porządku i w drogę-kolejny lot - tym razem do Bangkoku. Był to krótki lot, i po półtorej godzinie byliśmy na miejscu, skąd czekał nas ostatni (także półtora godzinny) i najbardziej oczekiwany lot, czyli wyruszyliśmy w końcu na upragnioną i tak długo oczekiwaną wyspę Phuket.
Już sam widok z samolotu podczas lądowania zapierał nam dech w piersiach, a piękny błękit wody wynagrodził nam cały trud naszej podróży. Po wylądowaniu radość nasza nie miała końca. Bagaże za nami dotarły, my dolecieliśmy do celu podróży szczęśliwie, a upał i nieustające słońce tylko nas utwierdziły, iż było naprawdę warto znosić takie trudy podróży. Jadąc z lotniska do hotelu, każdy z nas myślał o kąpieli w morzu, w basenie, gdziekolwiek, byle było tylko chłodno i mokro. Sam hotel okazał się bardzo sympatyczny i kameralny, a przepiękna jego roślinność zrobiła na nas naprawdę olbrzymie wrażenie. Tak więc po przydzieleniu pokojów, każdy z nas oddał się błogiemu odpoczynkowi. Były oczywiście kąpiele w morzu, hotelowym basenie oraz nocne zapoznanie wyspy Phuket. Wizja odpoczynku i pobytu w takim klimacie, z taką roślinnością napawała nas niesamowitą radością.
Nasz 2 tygodniowy pobyt podzielony został na dwa etapy. Pierwszy tydzień przeznaczony został na nurkowania, natomiast drugi tydzień był czasem szaleństw, zwiedzania, obcowania z kulturą i tajską kuchnią oraz kosztowaniem nocnego życia wyspy. Niezapomniane chwile pod wodą zawdzięczamy bazie nurkowej SCUBA CAT, która organizowała nam wszystkie nasze nurkowe wyprawy. Dni nurkowe mijały nam bardzo szybko. Po wczesnym śniadaniu przyjeżdżał po nas do hotelu samochód z bazy nurkowej, który wraz z naszym sprzętem zabierał nas do portu, gdzie było przepakowanie na statek bazy naszych rzeczy i tak płynęliśmy w szerokie morze na nurkowania. Ze względu na fakt, iż wśród nas były osoby o różnych uprawnieniach i umiejętnościach nurkowych, zostaliśmy podzieleni na zespoły nurkowe, które wraz z instruktorem, nurkowały w zależności od stopnia zaawansowania na głębokość 20 lub 30 metrów. Przed każdym zejściem pod wodę była krótka nurkowa narada, podczas której uzgadniany był czas pobytu pod wodą, maksymalna głębokość nurkowania, a instruktorzy z bazy uprzedzali nas za każdym razem, co możemy pod wodą w danym miejscu zobaczyć i ewentualnie jakich trudności 'np. w postaci prądów morskich - możemy się pod wodą spodziewać. Po odbytej naradzie, każdy zespół przygotował się do nurkowania. Wtedy to każdy z nas konfigurował swój sprzęt i przygotowywał się do zejścia pod wodę. Po sygnale danym na statku każdy zespół nurkowy wskakiwał do wody, skąd następowało pełne zanurzenie i tak oto osiągaliśmy piękny i wielki błękit. Każde miejsce nurkowe dostarczało nam innych wrażeń i przeżyć.
Nurkowaliśmy w takich miejscach jak King Cruser, Shark Pint, Koch Doc Maj, Racha Yai, Racha Noi, Bida Nok, Bida Nai. Były to różne i odmienne miejsca, z inną flora i fauną. Bogactwo morskiego i podwodnego świata, a przede wszystkim jego niesamowita kolorystyka zrobiła na nas piorunujące wrażenie. Z pewnością mogę powiedzieć, iż nurkowania w tak ciepłych wodach (na 20 metrach było prawie 30 stopni), z tak piękną, kolorową i bogatą roślinnością jest w stanie zrelaksować każdego. Wtedy człowiek zapomina o trudach, troskach i o problemach dnia codziennego. Pływając tak pośród morskiej toni, odczuwa się pełne wyciszenie i pełen relaks, a to co widzi się na około zapiera dech w piersiach.
Mieliśmy to szczęście i udało nam się zobaczyć m.in. rekiny rafowe, żółwie, mureny, barakudy, mątwy, a wszystko to dodatkowo uzupełniała niesamowicie kolorowa i bogata roślinność postaci pięknych koralowców. Były to bardzo relaksujące nurkowania, ale i męczące. Tak więc co jakiś czas musieliśmy się wzmacniać i regenerować nasze siły posiłkami i napojami. Na statku serwowane były oczywiście obiady i desery w postaci pysznych owoców. Panowała tam bardzo miła i przyjemna atmosfera, a osoby z bazy nurkowej okazały się bardzo miłymi i sympatycznymi ludźmi. Czas mijał nam w bardzo miłej i przyjaznej atmosferze.
Nasz pakiet nurkowy obejmował 5 nurkowań, lecz ze względu na mały niedosyt, jaki odczuwaliśmy po odbytych już nurkowaniach, postanowiliśmy dodatkowo wykupić dwa dni na łodzi wraz noclegiem i wypłynąć na nurkowanie w przepiękne i malownicze rejony Similanów. Głównym powodem podjętej przez nas decyzji była chęć spotkania rekina wielorybiego czy manty. To właśnie Similany są takim miejscem na świecie, gdzie takie okazy i cuda natury człowiek może oglądać. Mimo miło spędzonego czasu, odbytych nurkowań (zarówno ciągu dnia jak i w nocy), nie mieliśmy takiego szczęścia i nasze nurkowania zakończyły się oglądaniem jedynie tego, co widzieliśmy już wcześniej. Tak więc kiedy tydzień nurkowy dobiegł końca, zaczął się czas istnego relaksu. Bardzo często chodziliśmy na piękną plażę, która położona była blisko naszego hotelu. Tam też było błogie opalanie i zażywanie morskich kąpieli, w niesamowicie turkusowej i ciepłej wodzie.
Klimat i pogoda Tajlandii zaskakiwała nas nie raz. Niejednokrotnie kąpiąc się w morzu zaskakiwani byliśmy przez nagłą i niespodziewaną burzę, która przychodziła niespodziewanie i równie niespodziewanie odchodziła. Poza odpoczynkiem w postaci opalania na plaży, organizowaliśmy sobie wycieczki. Każdy, jeżeli miał czas i chęci, był zawsze w stanie coś tam dla siebie wybrać. Niesamowitą i niezapomnianą wyprawą była całodniowa wycieczka po niesamowicie bajecznych i malowniczych wyspach Tajlandii. Wtedy to byliśmy m.in. na wyspie, gdzie kręcony był film z Leonardo DiCaprio pt. 'Niebiańska Plaża'. Po tym, co tam zobaczyliśmy, nie dziwił już nas fakt, iż tytuł filmu jest akurat taki, a nie inny. Ta wyspa jest naprawdę istnym rajem na ziemi, a wygląd jej jest iście niebiański. Przepiękny turkusowy kolor wody, biały i drobniutki piasek i do tego wszystkiego ta roślinność. Czuliśmy się naprawdę jak w raju. Tak jak w przypadku tej wyspy, również i pozostałe wyspy (Phi Phi, Małpia Wyspa) przyprawiły nas o kolorowy zawrót głowy. Aż w pewnych momentach chciało się powiedzieć-to jest jawa czy sen?- przecież do tej pory takie cuda natury dla ludzkiego oka mogliśmy oglądać jedynie w telewizji. To sprawiało, że pobyt nasz w Tajlandii stawał się jeszcze bardziej niesamowity i magiczny.
Podczas zwiedzania wysp, nie tylko zwierzęta i roślinność nas zachwycała. Byliśmy także na wyspie pereł, gdzie jest prowadzona Farma Pereł. Tam turyści mogą zobaczyć jak wygląda hodowla pereł, a osoby, które kochają się w takich morskich kosztownościach mogą również je kupić. Mimo, iż takie całodniowe wycieczki były męczące, nie brakowało nam sił na spędzenie reszty dnia także bardzo ciekawie i interesująco. Wieczory bardzo często spędzaliśmy w Patongu. Było to miejsce, gdzie kwitło całe turystyczne i nocne życie wyspy Phuket. Z naszej miejscowości dojeżdżaliśmy do Patongu lokalnymi środkami komunikacji, czyli tzw. tuk-tukami. Były to 'ichniejsze' taksówki, które zawsze dostarczały nam niezapomnianych wrażeń i przeżyć. Tak więc w Patongu każdy znalazł coś dla siebie. Można było udać się na zakupy, na dyskotekę, popróbować kuchni tajskiej, a dla osób bardziej odważnych i rządnych większych wrażeń, nocne życie serwowało dodatkowe uciechy duchowe i cielesne. Tak nam mijał nam dzień za dniem i 2 tygodniowy pobyt dobiegł końca. Część grupy (w tym również i ja) z wyspy wyleciała dwa dni wcześniej i zwiedzaliśmy jeszcze Bangkok. Wrażenia z Bangkoku także pozostawiły nam w pamięci niesamowite wspomnienia. Było to dla nas zetknięcie się z kulturą do tej pory nie spotykaną i praktycznie nie znaną. Zwiedzając Pałac Królewki obcowaliśmy z architekturą, stylem, bogactwem, jakiego do tej pory nie widzieliśmy. Samo 'wtopienie się w tłum' Bangkoku, poczucie tego całego zgiełku, klimatu i niesamowitej pogoni życia tego 10 milionowego miasta, dostarczyło nam niesamowitych wrażeń i atrakcji. Tak więc po zwiedzaniu Bangkoku cała nasza grupa spotkała się na lotnisku, skąd odlecieliśmy do Hongkongu, następnie do Londynu i do naszej ukochanej Polski. Myślę, iż mimo tęsknoty za krajem, bliskimi i rodziną, już po przylocie było nam brak tego ciepła, słońca i beztrosko spędzonego w Tajlandii czasu. Mieliśmy to szczęście, iż dane nam było jeszcze zobaczyć i zapamiętać Tajlandię, jako kraj z bajki. Jako kraj niezwykle kolorowy, egzotyczny, malowniczy, pełen ciepłych i serdecznych ludzi. Wydarzenia, jakie miały tam niedawno miejsce, z pewnością wywołują w nas duże uczucia i emocje. Przecież nie tak dawno tam byliśmy, cieszyliśmy się beztroskim życiem, błękitem wody i ciepłem słońca.
Teraz miejsce to wygląda zupełnie inaczej, bije i emanuje z tego miejsca zupełnie inna energia. Radość tych ludzi zamieniła się w tragedię, smutek i żal. To powoduje, iż mimo tej tragedii jesteśmy duchem cały czas z Tajlandią i życzymy jej jak najszybszego powrotu do życia. Oby ponownie była takim krajem, jakim my go pamiętamy.

Ewa Kuźnik OSN

Aktualności
 
 

Witryna wykorzystuje ciasteczka (ang. cookies) w celach sesyjnych oraz statystycznych. Więcej informacji w polityce prywatności.
 
 
OCHRONA I PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH