Subskrypcja
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać informacje z naszego serwisu.

 
2005.07 Lofoty, Norwegia

Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto
Foto

Nasza wyprawa do Norwegii na wyspy Lofoty, osady Kalle, które znajduje się około 300km nad kołem podbiegunowym, była organizowana od ponad roku. Chcieliśmy żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wyruszyliśmy kawalkadą trzech samochodów, w sumie 10 osób. Droga w tamta stronę strasznie się dłużyła, to ponad 2200 km przez krainy gór i jezior, dodatkowo ponad 20 godzin spędzonych na promach dawały się we znaki.

Mieliśmy okazje zobaczyć stare miasto oraz najważniejsze zabytki Sztokholmu, podziwialiśmy niezliczone porty w tej stolicy Skandynawii. Jadąc przez Szwecję i Norwegię, wypatrywaliśmy reniferów o istnieniu tych zwierząt przypominały nam niezliczone znaki na poboczach dróg i autostrad, nawet kilka razy udało nam się je zobaczyć.

Zbliżając się do koła podbiegunowego, czyli 66o33'N, zauważyliśmy bezdrzewne skały, pokryte śniegiem. Choć temperatura na zewnątrz przekraczała 20oC. Krótki postój i następne sesje zdjęciowe umilały naszą dalszą podróż. Po dotarciu na miejsce wszyscy byli bardzo szczęśliwi, humory od samego początku dopisywały. Zakwaterowanie w małym drewnianym domku wystarczało nam w zupełności. Ku naszej radości mogliśmy korzystać z nowej sauny podziwiając jednocześnie ośnieżone szczyty gór, oraz wyjście z zatoki na pełne morze. Naszym głównym celem było jednak nurkowanie oraz oczywiście polowania na ryby.
Pierwszej nocy wszyscy byli zaskoczeni jak jasno było na dworze. Nikt nie potrafił zasnąć. W nocy normalnie świeciło słońce!!! Codziennie nurkowaliśmy dwa razy. Do naszej dyspozycji mieliśmy dwie łodzie, dzięki którym mogliśmy zobaczyć zarówno piękne widoki nad jak również pod powierzchnią wody. Oczywiście nas o wiele bardziej interesowała sam Ocean Atlantycki nazywanym w tym miejscu Morzem Norweskim.

Toń kryła olbrzymie lasy przepięknych brunatnic oraz tysiące ryb. Zębacze, dorsze, flądry... całe ławice żerowały na podwodnych polanach i lasach. Wieczorami konsumowaliśmy na obfitych kolacjach ryby, które upolowaliśmy za dnia. Postanowiliśmy, że jedno nurkowanie odbędziemy z tamtejszą bazą nurkową "Lofotdykk". Myślę, że tego zanurzenia nie zapomnimy do końca życia. Odbyło się ono przy ścianie przed wejściem do fiordu Troli, która pionowo w dół schodzi do ponad 200 metrów, a co jakiś czas występują półki skalne. Widoczność w tamtym miejscu wynosiła ponad 30 metrów. Wszyscy byli zachwyceni tym nurkowaniem dopisała pogoda, przejrzystość wody oraz zaplanowana głębokość.
Dni mijały tak szybko, że pomiędzy nurkowaniami i polowaniem na ryby mieliśmy zaledwie parę godzin snu. Niestety nasz wyjazd dobiegał już do końca i musieliśmy z żalem wyjeżdżać z tej tak przyjaznej, i przepięknej osady. Żaden opis nie jest w stanie wyrazić naszych przeżyć, odczuć i myśli.

Droga powrotna mijała już szybko, musieliśmy się spieszyć, ponieważ wieźliśmy zamrażarki pełne ryb. Stwierdziliśmy, że za kilka lat jeszcze tam wrócimy na safari z wielorybami i orkami. Ale plany na przyszły rok już są, tym razem jedziemy do.... W wyprawie udział wzięli, następujący nurkowie: Magdalena J., Iwona P., Krzysztof Z., Bogusław B., Mirosław K., Marian J., Andrzej N., Krzysztof P., Roman S. i Andrzej J.

Aktualności
 
 

Witryna wykorzystuje ciasteczka (ang. cookies) w celach sesyjnych oraz statystycznych. Więcej informacji w polityce prywatności.
 
 
OCHRONA I PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH